Diagnostyka przy leczeniu akupunkturą przeważnie nie wymaga drogiego, najnowocześniejszego sprzętu. Zazwyczaj wystarczają zmysły i mózg lekarza.
Mała dygresja - ludzie, którzy nie są zbyt chorzy, a nie mają nic lepszego do roboty, lubią być badani przy pomocy wyszukanego sprzętu, zwłaszcza nie na swój koszt, i kolekcjonują nikomu niepotrzebne wyniki, a przecież
badanie, które nie wpływa na wybór sposobu postępowania z pacjentem, jest badaniem wykonanym bez sensu i wyrzucaniem pieniędzy w błoto.
Chyba, że są to własne osobiste pieniądze pacjenta, wyciągnięte
z jego osobistego portfela, bo lubi on, gdy robi się mu wyniki.
W pozostałych przypadkach jest to okradanie innych, bardziej potrzebujących pacjentów.
U lekarza
akupunkturzysty podstawą jest zbierany dokładny wywiad
(inni
lekarze, zwłaszcza ci bardziej nowocześni, często o tym zapominają,
brak im czasu na rozmowę z pacjentem). Lekarz taki czasami zadaje
pytania
o różne dziwne rzeczy, np. godziny senności w ciągu
dnia czy budzenie się w nocy, jednocześnie obserwując pacjenta,
zwraca uwagę na sposób poruszania się i mówienia,
uważnie przygląda się jego twarzy (co już załatwia jakieś 90%
diagnozy). Pacjent powinien odpowiadać dokładnie na zadawane
pytania i mówić prawdę. Lekarz pyta o rzeczy istotne, a pcjenci
lubiący słuchać własnego głosu opowiadają o sprawach nie mających
żadnego znaczenia z punktu widzenie terapii, dlatego dr House twierdzi,
że pacjenci kłamią. Czasami lekarz ogląda dodatkowo język
i tęczówki,
czasem przeprowadza badanie dotykiem (palpacyjnie), zwłaszcza
kręgosłupa czy tętna, i to w olbrzymiej większości
przypadków
wystarczy, aby zorientować się w stanie zdrowia pacjenta, czasem
dodatkowo wykorzystuje arsenał diagnostyczny medycyny Zachodu.
Ogólnie rzecz biorąc, istnieje wiele metod diagnostycznych prowadzących do takich samych wyników,
są one droższe lub tańsze, mniej lub bardziej nieprzyjemne dla
pacjenta, czasami różnymi nazwami określają to samo odchylenie
od normy, ale dolegliwości u różnych pacjentów
powtarzają się i łączą
w podobne zespoły, typowe dla danych społeczności, wynikające
z określonego trybu życia czy wieku - tak, z wiekiem organizm
zużywa się i zaczyna niedomagać, cudów nie ma, nikt nie będzie
żył wiecznie, jednak w niedomaganiach tych można nieść ulgę, zanim
wszystko przykryje ziemia.
Niektórzy
twierdzą, że najgorszą chorobą są hemoroidy, gdyż ani samemu
nie można ich obejrzeć, ani się nimi w towarzystwie pochwalić.
Mniejsza o nazwy chorób, ważniejsze jest to, co można zrobić, aby
dolegliwości z nimi związane nie występowały,
lub nie utrudniały życia.
Akupunktura, jako holistyczna metoda
leczenia,
wywiera działanie na wszystkie dolegliwości jednocześnie, ale jedne
mogą ustępować łatwiej, drugie trudniej, trzecie mogą być nie do
usunięcia. Cudów nie ma. Słowo
"medycyna holistyczna" jest w obecnych czasach nadużywane
przez różnych oszołomów i pseudouzdrawiaczy oraz medycznych naciągaczy.
Medycyna holistyczna
ma odwrotne podejście do choroby, niż medycyna podzielona
na specjalizacje narządowe, traktuje organizm jako całość, a nie
skupisko oddzielnie istniejących narządów (gdyż powstają wtedy
niezbyt przydatni specjaliści jedynie od lewego ucha lub prawej
dziurki w nosie).
Specjalizacja narządowa ma sens w medycynie
zabiegowej, to znaczy w chirurgii, gdy wymagane jest
specjalistyczne, drogie instrumentarium lub unikalne zdolności
manualne, w medycynie zachowawczej to ślepa uliczka lub leniwy
lekarz, któremu nie chce się zbyt wiele uczyć.
Mała dygresja - gdy
kończyłem studia medyczne, mnóstwo moich koleżanek i kolegów
chciało zostać okulistami, a w drugiej kolejności laryngologami,
mało internistami (czyżby decydowała grubość podręcznika?), a mimo
to sprawnie umiejący operować okuliści lub laryngolodzy to
nadal rzadkość,
łatwiej przepisać krople i trudniej nimi zaszkodzić, niż umiejętnie
posłużyć się skalpelem.
Według lekarza zajmującego się
akupunkturą, leczenie operacyjne to porażka leczenia
zachowawczego, a jeszcze lepiej stosować umiarkowaną profilaktykę, likwidować
małe odchylenia od normy, aby nie dopuścić do rozwoju poważnych
schorzeń ( nadmiar
profilaktyki typu masowe "szczepienie przeciwko kleszczowemu zapaleniu
mózgu" w Polsce, na które to zapalenie zapada rocznie
parę osób, i to tylko w określonym rejonie kraju, to tak, jakby
wszystkim mężczyznom poobcinać penisy, gdyż jest to coś, co może stać
się narzędziem gwałtu, inny przykład ogłupiania społeczeństwa, to
epidemie "ptasiej grypy" - komu to służy? kto na tym zarobił?)
Żeby
skutecznie posługiwać się akupunkturą, trzeba orientować
się we wszystkich dziedzinach medycyny,
gdyż działanie igieł przenosi się na cały organizm. Samej techniki
wbijania igieł można małpę nauczyć w kilka dni. Ale w które miejsca należy je wbijać? Gotowe recepty z
podręczników to jak w starym kawale z poprzedniej
epoki:
"Pytanie do radia Erewań:
- Czy prawdą jest to, że w Związku Radzieckim w Leningardzie na Newskim Prospekcie rozdają samochody?
Radio Erewań odpowiada:
-
W zasadzie tak, tyko że nie w Leningradzie a w Moskwie, nie na Newskim
Prospekcie, a na Placu Czerwonym, nie samochody a rowery i nie rozdają,
tylko kradną, a poza tym wszystko się zgadza."
Widzicie jakąś analogię?
Nie ma dwóch jednakowych ludzi, nie ma dwóch jednakowych
wzorów dolegliwości, trzeba nauczyć się łączyć objawy w jedną
całość, wtedy wzrasta skuteczność leczenia.
Gotowe recepty pozwalają
czasem przynieść ulgę w jakimś objawie, ale żeby wykorzystać w pełni
możliwości akupunktury, trzeba mieć na tyle szeroką wiedzę, by
móc stworzyć receptę dla konkretnego pacjenta.
Nie wystarczy mieć papierek z kursu, trzeba miec także wiedzę,
której zdobycie zajmuje lata (wykłada się ją między innymi na
zachodnich uczelniach medycznych), sanitariusz ubrany w fartuch, ze
słuchawkami przewieszonymi przez kark, zalecający wszystkim paracetamol
w przychodni dla pieszczochów, także może na początku wyglądać
na lekarza, ale w sytuacji bardziej skomplikowanej dojdzie do wpadki
i będzie nieszczęście.
Igłą do akupunktury co prawda trudno zabić, ale jeśli akupukturzysta ma
niewielkie pojęcie o tym co robi, pożytku też raczej nie będzie. Trzeba
mieć na tyle dużą wiedzę, by dostrzegać zależności i związki
przyczynowe między działaniem poszczególnych narządów
(kłania się biologia w ogólności, a fizjologia i fizjopatologia
w szczególności, nauczenie się tego zajmuje trochę czasu).
Inaczej pacjent później rozpowiada, że akupunktura mu nie
pomogła ... A choroby bardziej zastarzałe leczy się czasami dłużej ...
Dużo daje też doświadczenie leczącego, lekarz
od nauczycieli uczy się podstaw terapii, a dalej, wykorzystując już zdobyte umiejętności, uczy się od
pacjentów.
Najtrudniej jest wbić pierwsze sto czy dwieście tysięcy igieł ...
|