Witamy na stronach Akademii Medycyny Alternatywnej

DIAGNOSTYKA PRZY LECZENIU AKUPUNKTURĄ

Motto:

Zanim zarządzisz badanie, zastanów się, co zrobisz, jeśli wynik będzie:

a) pozytywny

b) negatywny

Jeśli obie odpowiedzi są takie same, to daj sobie spokój

  Diagnostyka przy leczeniu akupunkturą przeważnie nie wymaga drogiego, najnowocześniejszego sprzętu. Zazwyczaj wystarczają zmysły i mózg lekarza.

 Mała dygresja - ludzie, którzy nie są zbyt chorzy, a nie mają nic lepszego do roboty, lubią być badani przy pomocy wyszukanego sprzętu, zwłaszcza nie na swój koszt, i kolekcjonują nikomu niepotrzebne wyniki, a przecież badanie, które nie wpływa na wybór sposobu postępowania z pacjentem, jest badaniem wykonanym bez sensu i wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Chyba, że są to własne osobiste pieniądze pacjenta, wyciągnięte z jego osobistego portfela, bo lubi on, gdy robi się mu wyniki. W pozostałych przypadkach jest to okradanie innych, bardziej potrzebujących pacjentów.

 U lekarza akupunkturzysty podstawą jest zbierany dokładny wywiad (inni lekarze, zwłaszcza ci bardziej nowocześni, często o tym zapominają, brak im czasu na rozmowę z pacjentem). Lekarz taki czasami zadaje pytania o różne dziwne rzeczy, np. godziny senności w ciągu dnia czy budzenie się w nocy, jednocześnie obserwując pacjenta, zwraca uwagę na sposób poruszania się i mówienia, uważnie przygląda się jego twarzy (co już załatwia jakieś 90% diagnozy). Pacjent powinien odpowiadać dokładnie na zadawane pytania i mówić prawdę. Lekarz pyta o rzeczy istotne, a pcjenci lubiący słuchać własnego głosu opowiadają o sprawach nie mających żadnego znaczenia z punktu widzenie terapii, dlatego dr House twierdzi, że pacjenci kłamią. Czasami lekarz ogląda dodatkowo język i tęczówki, czasem przeprowadza badanie dotykiem (palpacyjnie), zwłaszcza kręgosłupa czy tętna, i to w olbrzymiej większości przypadków wystarczy, aby zorientować się w stanie zdrowia pacjenta, czasem dodatkowo wykorzystuje arsenał diagnostyczny medycyny Zachodu. 

 Ogólnie rzecz biorąc, istnieje wiele metod diagnostycznych prowadzących do takich samych wyników, są one droższe lub tańsze, mniej lub bardziej nieprzyjemne dla pacjenta, czasami różnymi nazwami określają to samo odchylenie od normy, ale dolegliwości  u różnych pacjentów powtarzają się i łączą w podobne zespoły, typowe dla danych społeczności, wynikające z określonego trybu życia czy wieku - tak, z wiekiem organizm zużywa się i zaczyna niedomagać, cudów nie ma, nikt nie będzie żył wiecznie, jednak w niedomaganiach tych można nieść ulgę, zanim wszystko przykryje ziemia.

 Niektórzy twierdzą, że najgorszą chorobą są hemoroidy, gdyż ani samemu nie można ich obejrzeć, ani się nimi w towarzystwie pochwalić.

 Mniejsza o nazwy chorób, ważniejsze jest to, co można zrobić, aby dolegliwości z nimi związane nie występowały, lub nie utrudniały życia.

 Akupunktura, jako holistyczna metoda leczenia, wywiera działanie na wszystkie dolegliwości jednocześnie, ale jedne mogą ustępować łatwiej, drugie trudniej, trzecie mogą być nie do usunięcia. Cudów nie ma.  Słowo "medycyna holistyczna" jest w obecnych czasach nadużywane przez różnych oszołomów i pseudouzdrawiaczy oraz medycznych naciągaczy.

 Medycyna holistyczna ma odwrotne podejście do choroby, niż medycyna podzielona na specjalizacje narządowe, traktuje organizm jako całość, a nie skupisko oddzielnie istniejących narządów (gdyż powstają wtedy niezbyt przydatni specjaliści jedynie od lewego ucha lub prawej dziurki w nosie).

 Specjalizacja narządowa ma sens w medycynie zabiegowej, to znaczy w chirurgii, gdy wymagane jest specjalistyczne, drogie instrumentarium lub unikalne zdolności manualne, w medycynie zachowawczej to ślepa uliczka lub leniwy lekarz, któremu nie chce się zbyt wiele uczyć.

 Mała dygresja - gdy kończyłem studia medyczne, mnóstwo moich koleżanek i kolegów chciało zostać okulistami, a w drugiej kolejności laryngologami, mało internistami (czyżby decydowała grubość podręcznika?), a mimo to sprawnie umiejący operować okuliści lub laryngolodzy to  nadal rzadkość, łatwiej przepisać krople i trudniej nimi zaszkodzić, niż umiejętnie posłużyć się skalpelem.

 Według lekarza zajmującego się akupunkturą, leczenie operacyjne to porażka leczenia zachowawczego, a jeszcze lepiej stosować umiarkowaną profilaktykę, likwidować małe odchylenia od normy, aby nie dopuścić do rozwoju poważnych schorzeń ( nadmiar profilaktyki typu masowe "szczepienie przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu" w Polsce, na które to zapalenie zapada rocznie parę osób, i to tylko w określonym rejonie kraju, to tak, jakby wszystkim mężczyznom poobcinać penisy, gdyż jest to coś, co może stać się narzędziem gwałtu, inny przykład ogłupiania społeczeństwa, to epidemie "ptasiej grypy" - komu to służy? kto na tym zarobił?)

 Żeby skutecznie posługiwać się akupunkturą, trzeba orientować się we wszystkich dziedzinach medycyny, gdyż działanie igieł przenosi się na cały organizm. Samej techniki wbijania igieł można małpę nauczyć w kilka dni. Ale w które miejsca należy je wbijać? Gotowe recepty z podręczników to jak w starym kawale z poprzedniej epoki: 

"Pytanie do radia Erewań:

- Czy prawdą jest to, że w Związku Radzieckim w Leningardzie na Newskim Prospekcie rozdają samochody?

Radio Erewań odpowiada:

- W zasadzie tak, tyko że nie w Leningradzie a w Moskwie, nie na Newskim Prospekcie, a na Placu Czerwonym, nie samochody a rowery i nie rozdają, tylko kradną, a poza tym wszystko się zgadza."

  Widzicie jakąś analogię?

  Nie ma dwóch jednakowych ludzi, nie ma dwóch jednakowych wzorów dolegliwości, trzeba nauczyć się łączyć objawy w jedną całość, wtedy wzrasta skuteczność leczenia.

  Gotowe recepty pozwalają czasem przynieść ulgę w jakimś objawie, ale żeby wykorzystać w pełni możliwości akupunktury, trzeba mieć na tyle szeroką wiedzę, by móc stworzyć receptę dla konkretnego pacjenta. 

  Nie wystarczy mieć papierek z kursu, trzeba miec także wiedzę, której zdobycie zajmuje lata (wykłada się ją między innymi na zachodnich uczelniach medycznych), sanitariusz ubrany w fartuch, ze słuchawkami przewieszonymi przez kark, zalecający wszystkim paracetamol w przychodni dla pieszczochów, także może na początku wyglądać na lekarza, ale w sytuacji bardziej skomplikowanej dojdzie do wpadki  i będzie nieszczęście.

  Igłą do akupunktury co prawda trudno zabić, ale jeśli akupukturzysta ma niewielkie pojęcie o tym co robi, pożytku też raczej nie będzie. Trzeba mieć na tyle dużą wiedzę, by dostrzegać zależności i związki przyczynowe między działaniem poszczególnych narządów (kłania się biologia w ogólności, a fizjologia i fizjopatologia w szczególności,  nauczenie się tego zajmuje trochę czasu). Inaczej pacjent później rozpowiada, że akupunktura mu nie pomogła ... A choroby bardziej zastarzałe leczy się czasami dłużej ...

  Dużo daje też doświadczenie leczącego, lekarz od nauczycieli uczy się podstaw terapii, a dalej, wykorzystując już zdobyte umiejętności, uczy się od pacjentów

  Najtrudniej jest wbić pierwsze sto czy dwieście tysięcy igieł ...

lek. med. Bogusław Cichoń

strona główna